niedziela, 20 kwietnia 2014

Piktogramy

No i stalo sie w koncu zrobialam tablice. Pierwszy projekt nie wypalil co mi sie rzadko zdarza. Tablica jest pomoca do tego by w kazdym momencie mogl spojrzec i widziec co bedzie sie zaraz dzialo, tak po koleji. Bedzie sie zmieniac kilka razy w ciagu dnia w zaleznosci od potrzeb. W sumie to tak 3-4 razy. Juz mam tyle nadrukowane i zlaminowane ze hej. Teraz mysle nad tym, zeby to wsadzic w cos w rodzaju klasera na znaczki pocztowe, bo sie juz troche gubie mimo, ze mam w pudeleczkach. Cos napewno wykombinuje. Dorian juz sie pomalu do tego przyzwyczail, ale rozne sa reakcje. Najgorsze jest jednak ubieranie rano i zaciagnie go pod prysznic. Najlepsza metoda to odwracanie uwagi (dziala w 90% przypadkow) ale glowa mi juz czasem odmawia posluszenstwa, bo trzeba taka kombinowac i tak myslec, zeby to bylo na tyle ciekawe wrecz porazajaco odciagajace uwage, ze jednak da sie go zaciagnac pod prysznic albo ubrac. Cos co dzialoalo przeaz ostastni czas lub ostatnie dni w danym momecie juz jest nie aktualne... i co? mozg to mi sie szybko nie zestarzeje, obraca nawet 120 normy dnia. Mam przewidywalnosc sytuacujna lepsza niz niejedna wrozka.
Mam juz w glowie obmyslana nawet zabawe z tymi piktogramami, ale na to potrzebuje czasu, bo musze miec wlasnie te klasery. Pewnie juz ktos wpadl na ten pomysla, ale nie wiem...wiem, ze mu sie spodoba :)
Standardowo jak i w Polsce jak i w Holandii robi sie to na rzepie, ale u nas nie wypalilo, bo sie dobral i poodrywal jak jeszcze nie bylo gotowe. Moze jak mi sie uda kupic rzep juz z klejem to moze tego nie ruszy? czas pokarze :)

a tak to wygladalo przed zrobieniem, czyli troche na skroty, bo gotowa deseczke kupilam z napisem. Potem to tylko przetarlam papierem sciernym i prawie gotowe...


klamerki przykleilam i pozniej juz tylko raz pomalowalam n bialo, zeby wyrownac kolory



piktogramy zupelnie nie oddaja tego co sie dzieje po koleji w ciagu dnia, ale tak przykladowo poprzyczepialam. Moze jakos na dniach zrobie jak juz wisi na scianie i jak wyglada poranek zanim pojedzie do szkoly :)

czwartek, 10 kwietnia 2014

Ostatni dzien w przedszkolu

Wilkie zmiany.
Dzis ostatni dzien w przedszkolu, a jutro do nowej szkoly.
W poniedzialek bylismy pierwszy raz zobaczyc szkole i spodobalo sie Dorianowi. O tym napisze w innym poscie.
A dzis dumnie szedl z tacka na ktorej byly prezenty dla dzieci. Holenderskim zwyczajem jak dziecko jest ostatni raz w przedszkolu daje sie calej grupie prezenty. Cos niewielkiego, symbolicznego. Sa rozne przedszkola i roznosci sie daje. Sa tez takie, ze tylko naturalne produkty, bez slodkosci.
Udumalam juz wczesniej co zrobie i tak tez poczynilam. Zrobialma ciasto plastelinowe. Dorian przetestowal i bardzo mu sie spodobalo. Zwlaszcza, ze nie tylko doznania dotykowe, ale i zapach. W naszym przypadku pieknie pachnialo piernikiem (bo dalam cynamon i gozdziki ) no i roza bo dodalam platki zaparzone wczesniej rozy.
Troche mialam obawy jak to bedzie, jak to on bedzie musial byc tym w centrum uwagi. Przedyskutowalam z Pania z przedszkola jak ma wygladac pozegnanie. Calkiem prosto, bez dodatkowej dekoracji w sali i bez rytualu spiewania i jakis tam innych bajerow. Przy porannym czytaniu w kregu pani powie, ze Dorian idzie do szkoly i tyle. Dzieci jak beda wychodzic, czyli jak rodzice ich beda odbierac to sobie wybiara z tacki prezent i po klopcie.
Bylam tez ciekawa reakcji rano. Roznie to bywa jezeli chodzi o uprzedzanie go co ma sie zdarzyc. Zazwyczaj jest krzyk ze on nie chce tego czy tamtego co ma byc zrobione czy mamy gdzies pojsc. Rano jednak mu pokazalam jak jzu bylo wszystko zapakowane ulozone na taccei on sam : JA POMOGE ! i sam chwycil w rece tacke i niosl. Jakos sie pomiescilismy w sensie dzieci w kabinie rowerowej z tymi bagazami. I jak tylko zaparkowalismy to wiedzial jakie jest jego zadanie. Taca w rece i idziemy. Do sali jak weszlismy to ja myslalam ze z wrazenia padne i Panie tez. Kroczyl dumnie i wreczyl Pani tacke co bylo bardzo pozytywne. I na tym skonczyl swoja misje, bo odrazu poszedl sie bawic. Bylismy ciut wczseniej, zeby nie bylo wielkiego zamieszania ja dzieci sie schodza i obylo sie bez dodatkoej atrakcji-zamieszania wokol dziecka.
Panie byly pod wrazeniem tego co zrobilam, ale i one tez dostaly prezenciora. Nie ukrywaly radosci co mnie tez bardzo ucieszylo.

Tak to wygladalao przed zapakowaniem.





A tu domowej roboty pilling do rak i ciala. 
Mietowo - lawendowy z suszona lawenda.




A jutro wielki dzien i szkola :) napewno napisze, bo nic ostatnio nie pisalam. Dzialo sie duzo i czasu bylo malo...