niedziela, 6 lipca 2014

Kreatywnosc z lego

A takie cuda sie dzis budowaly. Nawet nie wiem dokladnie co to jest, bo budowal i budowal i na koniec dnia nawet nie zdazylam zapytac. O ile nic sie nie zmieni, czyli sie nie rozwali, to jest szanasa ze sie dowiem, a moze i nawet wiekasza szans,a ze bedzie ciag dalszy i projekt bedzie sie rozrastal. Dla mnie osobiscie cudo. Tyle pracy i pomyslu jest naprawde godne podziwu. Od poczatku do konca to jego wizja i jego budowla.


Ogromny plus do budowania z lego (roznych klockow, ktore sa male, albo do zabawy czyms co nie jest przeznaczone dla roczniaka) to lozko pietrowe. Siostra nie ma jak wejsc, bo jest za mala. A Dorian ma tam swoja baze.













Lozko pietrowe pojawilo sie 12 maja w dzien kiedy swietowal swoje urodziny w nowej szkole. Na poczatku bylo tak ze spal na gorze, bo byla zajwka, ale nie trwalo to dlugo i spi na dole. Za to na gorze jest miejsca na zabawe. Takie jego miejsce, gdzie napewno nie przyjdzie siostra i nic nie zabierze i nic nie zburzy i nie ma obawy, ze cos sie stanie. Jedynie co to musi uwazac, zeby mu nic nie spadlo na dol. Ale jest na tyle wyczulony, ze wola ze cos mu spadlo i zeby podniesc. Czasem ja jestem szybciej niz on by mial to znalesc, a co gorsze jego siostra. Pod tym wzgledem jestem z niego strasznie duma, ze tak dobrze to rozumie, ze to jest niebezpieczne, jak by Kalina wziela cos takiego malego do buzi.

wtorek, 17 czerwca 2014

Zjezdzalnia

Jak juz kiedys w lutym pisalam o zjezdzalni tak teraz nadrabiam zaleglosci obrazkowe. W niedzielne majowy poranek pojechalismy na obczajke. Jak nie ma duzo lub wogole dzieci to jest dobrze. Pozniej jak przychodza mam wieksza kontrole. Dorian juz jest wyjezdzony i nie zaczyna szalec. Tak i bylo tym razem. Swietnie sobie poradzil z dziecmi jak przyszly no i uslyszalam cos co nauczyla sie w szkole. "Choc zjezdzac"powiedzial do dzziewczynki po holendersku. Fajnie nawiazywal kontakt i sluchal jak go o cos prosilam. Zanim dzieci przyszly to JA sie odwazylam wyjsc i zjechac z nim. I takim tez akcentem dalalm mu do zrozumienia, ze teraz zjezdzamy razem i idziemy do domu. Alez byl zadowolony :)






poniedziałek, 16 czerwca 2014

Po problemie...

Ostatnio byly jakies gorsze dni i dostawalam syglaly ze Dorian nie chce malowac farbami. Szkola jest tak "uformowana" ze maja w programie dnia uwzglednione zajecia manualne i sensoryczne. Wszytsko fajnie ale co mu sie stalo ze nie chce? lubi malowac farbami, kredkami mniej. Kiedys kredki byly swietna zabawa. No coz czas przeszly. Ale jak to bywa wroca napewno. W szkole jak i w dmu jest jedna zasada. Chesz malowac farbami albo plastelina sie bawic ubierasz faruch ! koniec ! Tak wiec cos mu sie odwidzialo i w szkole nie chce zalozyc co jest rownoznaczne ze nie bedzie malowal. Ja na poczatku myslalam ze chca zeby malowal palcami-farbami...to mi piersze przyszlo do glowy! ale nie normalnie pedzlem ! no to ja nie wiem i duma i dumam...Pani juz kolejny raz sygnalizuje ze moze z domu mu przyniesc faryszek albo taty koszulke??? tak sobie mysle...uszyje raz dwa farych i do tego traktor maszyna wyhaftuje i musi zadzialac !




Pokazalam mu rano i szybko przymierzylam ale bardzo szybko chcial sciagnac wiec to sa jedyne fotki jakie udalo mi sie pyknac.
Odbieram go ze szkoly...pytam tej pani co akurat maja z nia zajecia sensoryczne...kiedy beda malowac bo on juz ma ten faruch i sie dopytuje kiedy beda farby w szkole. Pani, ze tego dokladnie nie wie, ale skoro tak to postara sie jak najszybciej to zoorganizowac. I tak tez sie stalo ! byl mega podkrecony tym ze malowal :) Pani tez byla zadowolona, ze tak to wyszlo. On tak niewiele jeszcze opowiada, ze ciezko cos z niego wydobyc. Pytania po szkole to masakra bo tak jest zmeczony ze potzrebuje spokoju i sobie uklada to co sie dzialo danego dnia. Pytam jak juz widze ze jest gotowy...ale to takie nie do konca trafione bo jak zapytam o cos co go zirytuje to lepiej juz poczekac do wieczora jak juz naprawde ochlonol po calym dniu.
Sa juz duze postepy w wielu obszarach i wielkie slonce bedzie swiecic za jakis czas :)

Wolne dni

Nadrabiam zaleglosci. Nie po koleji, bo jak bym chciala po koleji to nie zaczelabym wogole. Nadal mam zaleglego posta o tym jak to sie stalo ze Dorian jest w szkole a ze minelo juz ponad dwa miesiace to tym bardziej to nademna wisi.
Coz mielismy troche wolnego, takie ekstra dni czyli od piatku do poniedzialku wlacznie. Mialam zaplanowane dni co kiedy zrobimy, ale bez cisnienia bo to dni wolne i on ma odpoczywac i milo spedzac czas z rodzina. Tak wiec byl moment, ze wyskoczylam do sklepu i kupilam 4 pudelka co by pomiescily roznosci do zabawy.






Lodowa zabawa byla absolutnym hitem. Nie takie proste bo trzeba bylo zrobic kostki lodu potem je zmiksowac bo przeciez to mial byc snieg-lod.

Pisek nabral troche innego wymiary bo juz teraz wie jak chce sie bawic i robi to nie wysypujac. Pierwsze podejscia byly z miska i takie na szybko. Padalo wiec szybko polecialam do ogrodu. Przynislam piasek w misce i coz wiecej juz mu nie tzreba bylo mowic. Auta koparki w ruch.





Teraz juz jest bardziej ostrozny. Zawsze wola jak cos jest nie tak ze maly elemant spadnie albo ze piasek sie wysypal a jego siostra krazy. Wie jakie to jest niebezpieczne i jest mega obronca z niego.

Karolcia poszla spac wiec czas tylko dla nas. Wiertarka i co? opakowanie po plynie do prania...





I bylo ciekawie i cos nowego z niczego... tez pozycze jak mi tzreba co by podlac roslinki. mozna tam piasek nasypac i leci bo dziurki dosc duze zrobilam :)

Ciastoline ktora robilam na jego pozegnanie do przedszkola wyciagnelismy z lodowki i jada...ja robilam obiadek a dziecko mialo swoja zabawe.



A tak wygladalo po... dalam mu do odmiany make ziemniaczana i jeszcze nie zajarzyl ze skrzypi ale to kwestia czasu. Sam nie wezmie do reki i nie zgniecie w rece i nie poslucha...to juz wyzsza szkola jazdy...a wydawalo by sie takie oczywiste...Wezmie owszem lyzke i tym wylozy. Jak juz jest na blacie to wtedy moze zagniatac ile sie da.


Farma

To tez byl czysty przypadek z ta farma, ze ja w koncu znalazlam... Znajoma mi wspomniala, ze chodzi tam z coreczka. Ja sie obawialam tlumow no i reakcji Doriana jak jest za duzo ludzi i dzieci. Okazalo sie, ze to calkiem spokojne miejsce i nie ma zbyt wielu odwiedzajacych w tym czasie co my chodzimy na spacery. Bylismy juz 3 razy zazwyczaj jak wracamy z tego "parku na dachu". Nie ma, nie wiadomo ile zwierzat, ale te podstawowe sa. Karolcia jest zafascynowana krowa ! jak do tej pory robienie muuuu bylo fikcja tak jak uslyszala pierwszy raz to niemalze odrazu powtorzyla. Stala jak wryta przez 10 min i podziwiala. Nie bywamy tam dlugo, ale zawsze jest spokoj i nowe odkrycia. Pozniej to przeklada na zabawe w farme, ale o tym w innym poscie :)