poniedziałek, 20 stycznia 2014

Dzieki

A taki mily kacent dzisiejszego dnia. Po raz kolejny hustawka i jak wychodzil to powiedzial do mnie "dzieki" dwa razy, chyba zeby sie upewnic, ze napewno dobrze zrozumial koncept uzycia.
Ale takie rzeczy ciesza...
Szkoda, ze przeszla mu faza na mowienie "kocham" albo "I Love You" bo robil to bezblednie i z ogromna czestotliwoscia. Czekam... nadejdzie znow nieoczekiwanie.
Dzien byl straszny, bo tyle jakis emocji bylo, ze sam nie mogl sie odnalesc, a nic sie wiele nie dzialo. Poszedl do ogrodu, a ze tatus mu wszystko wrzucil do piaskownicy, wiec nie bylo zajawki na gotowanie. Juz ma przygotowane- powyciagane tam gdzie mam byc i moze jutro bedzie w lepszym nastroju. Ja sie nie moglam doczekac konca dnia, bo nie powiem, ale jak sa takie dni to wypatruje szostej ( bo wtedy idzie spac) jak dziecko pierwszej Gwiazdki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz