piątek, 17 stycznia 2014

List i w koncu spotkanie

W koncu dostalismy list z data kiedy mamy spotknie i dowiemy sie konkretnie jak jest diagnoza. W grudniu bylismy oststni raz. Trzeba bylo dokonczyc liste pytan do rodzicow. Ja jednak nie wytrzymalam i zapytalam kobiety...no ale cos ona czuje...jakie sa jej uczucia jezeli chodzi o diagnoze. Tak to autyzm. Oczywiscie zaznaczyla ze to dowiemy sie na nastepnym spotkaniu ale jakos mi ulzylo. Jakas taka szczesliwa wyszlam. A zapytalam o jeszce jedno mianowicie o szkole czy normalna czy specjalna...i odwpowiedz byla taka jaka przeczuwalam. Specjalna dla takich dzieci. To mnie uspokoilo a raczej ukoilo moje obawy. Zapisalismy go do Montessori i wyszlismy bardzo uskrzydleni. To byla jedyna opcja szkoly w jakiej widzialam swoje dziecko. Maialam z stylu glowy ze najlepsza byla by specjalna no ale trzeba bylo wybrac na "juz" wiec ta nam spasowala.

Po tamtym spotkaniu bylo mi dobrze i nawet nabralam wiekszego optymizmu niz juz mam.
Potem oczekiwanie na list i zaproszenie na spotkanie. A potem wielkie czekanie. Nadszedl Nowy Rok ale to bylo nic. Na to od jakiegos czasu nie czekam. Ale oczekiwanie na TO spotkanie odliczalam strasznie. Dzien przed to juz nawet pojawialo mi sie odliczanie godzin w glowie. Smieszne ale tak jakos to czulam.

Spotkanie....
Bylo dosc chaotyczne. Zaprosili nas do pokoju najmniej ciekawego w ktorym nie bylo zupelnie interesujach zabawek dla Doriana. I czulam ze bedzie kiepsko. Karolcia nie spala bo przeciez to nie jej pora a i duzo sie dzialo to nie miala by szansy na spokojna drzemke. Tatus na poczatku zajol sie synem wiec jego uwaga w koncu sie na czyms zawiesila. Ja sluchalam co kobietki mowia. no i padlo ze cala zaloga co miala kontakt z naszym dzieckiem jednozgodnie potwierdzili ze to autyzm. Dobra ale do rzeczy ...czego mozemy oczekiwac i w ktora strone mamy najpierw uderzac. Co ze szkola i jak to teraz bedzie wygladac.
Opcje sa takie: logopeda, fizjoterapeuta-integracja sensoryczna, no i pani ktora bedzie do nas przychodzic do domu obserwowac go i dawac nam jakies wskazowki. Z tego sie najbardziej ucieszylam. W koncu jakis po ludzku. A nie jakies suche testy i tylo. Napewno nie zarzy sie to szybko ze przyjdzie bo wszytko trwa. Opcja mi sie podoba bo dziecko jest w swoim otoczeniu i tu naprawde widac jak jest naprawde. No w 100% to naturalnie nie wyjdzie bo pani nie bedzie niewidoczna ale to juz pikus.
Zglasza go gdzies w jakiejs bazie i na tej podstawi bedziemy mogli sie skontaktowac ze szkola i zobaczyc jak ona wyglada. Nie wiem jeszcze gdzie sa te szkoly no tyle co sie zorientowalam to raczej nie tak blisko. Nie may auta i nie bedziemy miec wiec akcja rowerowa na duze dystanse odpada bo na chile bedzie fajnie siedziec a tak dzien w dzien tyle czasu to mi nie wysiedzi. Jest opcja busa. Zabieraja dziecko z pod domu i przywoza pod dom. I to bylo by idealne rozwiazanie. Koszty? nie wiem. Ale jak by nie bylo pada, korki itp to juz mi odpada stres czy bede na czas czy nie. A wiem zie nie ma mowy o spoznieniniach bo poprostu o tej i otej zamykaja szkole i tyle.

Wiecej szczegolow bedzie w maire napierania rozpedu.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz