niedziela, 23 lutego 2014

Male a ciesza...


Oj dzialo sie... duzo pozytywu ze strony dzieciakow.
Nie wiem jak to sie stalo, ale jakos tak czas wrzucil na drugi bieg i leci szybciej....

Karolcia w ciagu tygodnia opanowala calkiem stabilne stanie. Pozniej obnizanie sie z pozycji stojacej na siadanie. Nie obywa sie bez upadkow, ale z dnia na dzien sa juz tylko nieliczne sytuacje, kiedy cos jej nie wyjdzie. Potem kolejny tydzien i z pozycji porusznia sie "foczka" raczkuje dostonale. Smieszka z niej straszna. A szybkosci nabiera w maire rozpendu !

Dorian, bez jekniecia przeszedl na sikanie "na wysokosciach". Dokupilismy nakladke na kibelek i poszlo gladko. Pierwszy raz to tak niepewnie. A teraz to idzie sam, zamyka drzwi i chce zostac sam. Wszystko po koleji robi dobrze. Polozyc nakladke-siasc-zrobic siku-spuscic wode-sciagnac nakladke-odlozyc ja i zgasic swiatlo-zamknac za soba drzwi. Ciagle zapominam dokupic ten stopien, wiec kiedys podpatrzylam jak to on tam wlazi i co sie okazalo? wsiada jak na konia :) czyli tylem do drzwi.
Dodatkowe atrakcje to Perfumy i szczotka.
Perfumy stoja tuz na wysokosci jego wzroku skoro siedzi na "koniu", wiec nie omieszka sobie psiknac i wychodzi taki elegant i roznosi won po domu.
Szczotka w jego mniemaniu uzywana jest po kazdym uzyciu toalety, wiec chyba dlatego tak szybko i gladko poszlo przejscie z nocnika. Przeciez to dodatkowa atrakcja i rzecz, ktora robia dorosli.

Plastelina ewoluowala na kolejny poziom. Juz  nie jest tylko miazdzona wyciskana, ale raczki Doriana wycinaja z foremek zwierzataka, serduszka, kolka, ludziki itd. ladnie uklada w rzadku jak na autyste przystalo :) ale nie trawa to dlugo (ta wystawka) bo on nie taki typ, ze bedzie dlugo podziawial co stworzyl... ciach i zgniecione w kule i do nastepnego sie zabiera.
Robi non stop prezenty, co jest tak slodkim wydaniem jego wcielenia, ze az sie czasem mozna wzruszyc.
Torty, ciasteczka, babki, pizza, no roznosci :) Trwa to tez krotko wiec ciezko o fotke. Ale jest cudny. Potrafi zrobic i biegnac z pokoju do mnie do kuchni, mowic mi : mam prezent dla Ciebie... albo ze ma dla mnie tort. Boskie !
To chyba takie odzwierciedlenie rzeczywistosci i tego co robimy razem czy tez ja w kuchni. No cos pieknego :)

Lego. Gorowaly auta. Czy to my, czy sam budowal sobie pojazdy. Lecz od niedawna co? kontenery tak to nazywa. Na dole podstawa plaska plytka i na okolo jedzie z klockami i buduje scianki, az stwierdzi, ze tak jest wystarczajaco wysoki. Wtedy to robi daszek i juz gotowe. Czasem jednak kontener ma zastosowanie i nie jest pusty tylko nawrzuca tam jakies malenkie klocki. Troche to jak grzechotka, ale dla niego bardzo istotna sprawa, wydaje dzwiek i kontener jest zaladowany.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz